sobota, 18 lutego 2012

Błoto

Błoto, błoto, błoto wszędzie...

A między błotem tarzają się śmieci. Trudno spotkać na ulicach Baku kosz. Zresztą po co coś takiego, skoro można tak po prostu wyrzucić. Dzięki temu ostatnim czasem zdobywam nową sprawność. W drodze do community chodnik przez 200 m biegnie przy bloku z balkonami, więc przejść, przeżyć, nie zostać trafionym przez spadające krzesło, butelkę itp. jest wyzwaniem.

Wybrałam się dzisiaj w daleką podróż do Park Bulvar, czyli lokalnego centrum handlowego. Nie żebym pałała miłością do takich miejsc, po prostu to jedyne miejsce, gdzie udało nam się znaleźć pocztówki. Co prawda wszystkie są żałosne i drogie, ale wytłumaczenie na poczcie, że chciałbym kupić ta kartkę z azerbejdżańską dziewoją z kwiatami i flagą w tle przerasta moje możliwości tłumaczenia, a pani z okienka rozumienia i tolerancji dla kosmitów z Zachodu ( może dlatego, że tych propagandowych nikt od wieków nie kupował, dawno wyblakły, a gablotka jest w takim miejscu że nijak ją pani z okienka wskazać ).

Jako, że wyszłam bez śniadania ( cóż, chleb się sam nie kupi ) postanowiłam coś zjeść. Niestety galeria dedykowana jest wyłącznie burżujom i najtańsze okazało się KFC. Jakież było moje zdziwienie, gdy się zorientowałam, że nie ma B-smartów. Dostępne były za to inne, jak dla mnie nie typowe dla KFC, potrawy jak gofry czy dużo dań wegetariańskich. Oczywiście wszytko i tak droższe niż w Polsce, mini Twister za około 4,5 zł.

A wracając do pocztówek, cześć już wysłałam, a resztę wyślę jutro lub w poniedziałek. Także cierpliwie oczekiwać. Uroczyście także zawiadamiam, że nabyłam już tony herbaty i już bardzo niewiele rzeczy brakuje do skompletowania pełnego zestawu do serwowania czaju. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz