poniedziałek, 6 lutego 2012

Początek

Wbrew wszystkiemu, pobożnym życzeniom babć, abym zrezygnowała, minusowym temperaturom w autobusie podczas podróży i wielu innych, acz temu podobnych czynnikach, znalazłam się w Baku. Właściwie znalazłyśmy się. Tylko Karolina śpi. Ale jak się obudzi to na pewno coś napisze. I przede wszystkim dorzuci jakieś zdjęcia.

Motywy pisania bloga ? Cóż, pewne przykłady  ostatnim czasem dowodzą, że to dobra metoda na lans. A poza tym po co wszytko opowiadać 57 razy, gdy można udać obrażoną Nie czytałeś/łaś mojego bloga ? . 


To może troszkę o Baku. Już z samolotu wygląda niesamowicie. Szczególnie, że wcześniej widać włącznie ośnieżone szczyty Kaukazu. Potem mnóstwo mgły. A na końcu wyłania się rozświetlone Miasto Wiatrów. Naszą przygodą rozpoczęłyśmy od szklaneczki czaju. Podaje się ową herbatkę z konfiturami, przynajmniej tak twierdzi Asif - mi to bardziej przypominało wisienki koktajlowe, ale pewnie się nie znam. Chociaż prawdę mówiąc, zaczęłyśmy od widowiskowego wejścia do terminalu. Absolutnie wszyscy gapili się na dwie skrajnie wyspane blondynki z niewiadomo skąd, wyraźnie kogoś wypatrujące.

A tak, miało być o Baku. Miasto onieśmiela. Zaraz przy lotnisku zaczyna się autostrada. Bramki zwieńczone są  bardzo efektownym olbrzymim łukiem, postawionym ot tak dla ozdoby. Przez większość trasy wzdłuż drogi ciągnęły się przepięknie zdobione mury. Jest spór w doktrynie, czy to ekrany dźwiękoszczelne :), czy prawdopodobnie ogrodzone potężne działki burżujów. Sprawdzimy. Centrum miasta i główne ulice przygniatają przepychem. Mam nadzieję, ze niedługo załączymy jakieś zdjęcia.

Wybrałam hasło dnia, jak powiedział kolega z Włoch (imię wkrótce ustalę ) There is 0 degrees. It's too cold to do anything.  Czekam więc, aż Karolina się obudzi i wbrew niesprzyjającym warunkom idziemy podbijać świat.

2 komentarze:

  1. Ty w Baku, a ja próbuję nie umrzeć przed historią... Ale przynajmniej nie zarzucisz mi, że nie czytałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...i istnieje prawdopodobieństwo że nauczysz mnie systematyczności. Siostrzana miłości którą ciężko opisać słowami wprowadza mnie w stan zmartwienia, ciekawości, tęsknoty ależ również dumy i zachwytu. Paciorka nie odmawiam ale na blog bede wchodzić. Niech Budda ma Cie w swej opiece :*

    OdpowiedzUsuń