A propos ludzi. Zaczynam podejrzewać, że kilka moich znajomych ma krewnych, tudzież wywodzi się z Baku, ponieważ najmodniejszym kolorem od lat jest czarny. Właściwie trudno jest spotkać kogoś w innych barwach. Jako, że radośnie biegam w czerwonym płaszczu od razu zwracam na siebie uwagę. Gdy jechałyśmy z Kristiną, posiadaczką żółtego płaszcza, metrem, stanowiłyśmy więcej niż atrakcję. Nasze kolorowe ubrania nie są bynajmniej traktowane jako lepsze, bo inne i z Zachodu ( no dobra, mój jest made in china ). Raczej jesteśmy odbierane jako dziecinne i niepoważne. Czarny to jedyny elegancki i dorosły kolor, a my wyglądamy jak smarkule :)
Pewnie ma to także wpływ na to zachowanie ludzi wobec nas. Chociaż także tu bywa dwojako. Jadą wyżej wspomnianym metrem, cisłyśmy się w super-tłumie. Zresztą do pierwszego metra nie udało się wsiąść. Aczkolwiek jak tylko pojawiły się jakieś kobiety w czerni, natychmiast zwolniły się dla nich miejsca siedzące.
Zabawnie jest także podczas zakupów. Wczoraj w markecie upatrzyłam sobie mandarynki po promocji (owoce kiedyś doczekają się osobnego posta). Standardowo trzeba je podać do zważenia w celu uzyskania naklejki z ceną. Oczywiście do wagi nie ma żadnej kolejki. Kto pierwszy położy swoje produkty ten lepszy - dodatkowe punkty za położenie przed tą dziwaczką w czerwonym płaszczu.
Żeby nie było, nie wszyscy mną pomiatają :) Wybrałam się wczoraj w samotną podróż do piekarni. W końcu jakąś znalazłam. Dzisiaj okazało się, że minęłam po drodze międzyczasie około 10. Właściwie to była piekarnia połączona za sklepem. Doprawdy wszyscy kupili coś przede mną, więc pan sprzedający nie-chleb się zlitował nad moją osobą i zapakował mi moje bochenki, poza normalną kolejką coś tam sobie po azersku mówiąc. Ale miałam szarą kurtkę, więc nie wyglądałam, aż tak dziecinnie i niepoważnie.
A no tak, włosy. Dziś w pełni udowodniłam, że jestem godna być blondynką. Miałyśmy wyjść do dzieciaków o 9. Więc zapobiegawczo ustawiłam wczoraj budzik na 8.15. Szkoda tylko, że nie zmieniłam w telefonie czasu na azerski...
Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dzisiaj zamieścić jakieś sensowne zdjęcia z tego co robimy itd, a na razie tylko kilka żałosnych z wczoraj.
Kolejny nowo powstający budynek. Ogólnie to pół Baku jest w budowie,a drugie pół stoi puste, bo nikogo nie stać na mieszkania, ale o tym też jeszcze napiszemy. |
Standardowy blok poza centrum |
Wykonane podczas przechodzenia przez środek skrzyżowania. Obok były pasy, ale jak już wspominałam, nikt do końca nie wie, co oznaczają te białe kreski na asfalcie. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz