niedziela, 26 lutego 2012

Czas leci, niedługo powrót do Polski, a w Baku wiosna pełna parą. Od paru dniu biegam po mieście w letniej kurtce i balerinach.

Zastanawiamy się ostatnio głównie nad tym, na co by jeszcze przewalić ostatnie pieniądze. Herbaty i suszonych owoców kiwi już chyba wystarczy.

Kilka wniosków z poprzednich dni:

  • Jak ogarnąć stado rozbrykanych chłopaków ? Otóż, wystarczy zrobić competition. Od razu zapamiętywanie słówek wzrasta o 350 %. 
  • Nie ma ciekawszego zajęcia niż gra w Hali-Gali
  • Chyba, że są to kolorowanki z naklejkami Disneya
  • Domino jest grą podczas której można się uczyć angielskiego. 
  • Dawanie dzieciom aparatu do zabawy nie jest dobrym pomysłem. Zazwyczaj kończy się utrata wszystkich zdjęć na wyżej wymienionym. 
  • Prawdopodobnie w azerskim nie ma słowa oznaczającego rozkład jazdy. Matero i autobusy jeżdżące po mieście czegoś takiego nie posiadają. Jak jedzie to jedzie, a jak nie jedzie to nie jedzie. 
  • Przystanek jest tam, gdzie masz kaprys, aby był. Ewentualnie, gdzie kierowca ma kaprys.
  • Za przejazd autobusem płaci się przy wysiadaniu.
  • Jak chcesz wysiąść, stukasz w szybę.
  • W metrze nie wolno robić zdjęć, na dworcu też nie. To, że mają one swoje strony internetowe, gdzie jest galeria niczego nie zmienia. Nie wolno. Strategiczne.
  • Ostatnim czasem dla odmiany nie miałyśmy gazu. A co ?! 
  • Nie ma jak pomidorowa, nawet sporządzona z dziwnych produktów.
  • Jak zrobić pierogi bez stolnicy i wałka ?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz